Especially for us Ron (Romek) Unger, now living in the USA, recorded a video-interview about what role Madritsch played in his and his family's life. Ron's Father, Moses (Moniek) Unger and Leah (Lotka) Unger, lived in Tarnów even before the war. Moses had his workshop and a shop with gramophones, bicycles, typewriters and sewing machines in Walowa Street. As a little boy, Ron learned from his father how to repair this type equipment, which proved useful when Julius Madritsch was looking for people to service sewing machines in his Tarnów factories.
-
Sewing machine used at the Madritsch plant
Maszyna do szycia używana w warsztacie Madritscha
-
Tree devoted to Julius Madritsch at Yad Vashem
Drzewko poświęcone Juliusowi Madritschowi w Instytucie Yad Vashem
-
Article about our project in local newspaper
Artykuł o naszym projekcie w lokalnej gazecie
-
List of workers at the Madritsch plan in Tarnow
Lista pracowników tarnowskich zakładów Madritscha
-
Location of one of Madritsch plants in Tarnow
Miejsce położenia jednej z tarnowskich fabryk Madritscha
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wspomnienia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wspomnienia. Pokaż wszystkie posty
środa, 31 maja 2017
Ron Unger remembers Madritsch - exclusive video interview
Marcin Zaród21:15Julius Madritsch, Lwowska, Madritsch, maszyny, mechanic, mechanik, Memories of, Mojżesz Unger, Plasow, Płaszów, Ron Unger, sewing, testimony, Unger, video testimony, Wałowa, warsztaty, workshops, Wspomnienia
Brak komentarzy

wtorek, 30 maja 2017
Ron Unger wspomina pracę u Madritscha
Marcin Zaród22:58Audrey Reich, film, Getto, Julius Madritsch, Lwowska, mechanic, mechanik, Mojżesz Unger, Plasow, Płaszów, Ron Unger, Unger, Wałowa, wideo, Wspomnienia
Brak komentarzy

Specjalnie dla nas Pan Ron (Romek) Unger, mieszkający obecnie w USA, opowiedział do kamery o tym, jaką rolę w życiu jego i jego rodziny odegrał Julius Madritsch. Ojciec Pana Rona, Mojżesz/Mosze (Moniek) Unger i Lea (Lotka) Unger, mieszkali w Tarnowie jeszcze przed wojną. Mojżesz miał warsztat oraz sklep z gramofonami, rowerami, maszynami do pisania i maszynami do szycia na ulicy Wałowej. Jako mały chłopiec, Ron nauczył się przy ojcu naprawiać te urządzenia, co okazało się przydatne, kiedy Julius Madritsch poszukiwał ludzi do serwisowania maszyn do szycia w swoich tarnowskich zakładach.
środa, 22 marca 2017
Juliusz Madritsch we wpomnieniach Gizeli Fudem
Gizela Fudem potrafiła przekazać atmosferę przedwojennego Tarnowa. Opowiedziała historię Holocaustu prasie oraz w polskich i międzynarodowych organizacjach. Opowiadała o ucieczce z getta oraz o komplikacjach i trudnościach z jakimi się zmagała.
W getcie zanosiło się na kolejną “Akcję”. Wielu ludzi wiedziało, co się wydarzy. Gizela też, dlatego postanowiła uciec z getta. Dzień później Niemcy zabrali jej rodziców i brata. Gizela nawiązała kontakt z Gabrielą, która mieszkała na ulicy Lwowskiej - zaraz przy granicy getta. Gizela razem z siostrą pracowała w niemieckiej fabryce Madritscha, gdzie obsługiwały maszyny do szycia. Ta dziewczyna przyszła do sklepu, w którym pracowała Gizela i zaoferowała jej pomoc. Zaproponowała jej ukrycie w razie potrzeby. W czasie drugiej Akcji Gizela nie dostała specjalnej pieczęci, więc nie była bezpieczna. Postanowiła uciec z getta. Po godzinach pracy została w fabryce - ukryła się w łazience na górze w kamienicy, w której mieścił się zakład Madritscha. Mimo wielu trudności (ponieważ brama była zamknięta i Gabiela musiała okłamać strażnika) zabrała Gizelę stamtąd.
Gizela nie miała odpowiednich papierów, aby opuścić kraj. Posiadała tylko dowód tożsamości i fałszywy ‘Ausweis’. Po jej ucieczce Niemcy zorganizowali w getcie trzecią Akcję (trzecie etap likwidacji getta). Zabrali rodziców i brata Gizeli. Zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo rozpacza jej siostra, Gizela zdecydowała się wrócić do getta. Powróciła tam wraz z ludźmi, którzy szli z pracy. Rodzice i brat Gizeli zginęli w Bełżcu. Po likwidacji getta, Gizela wraz z siostrą pracowała w Płaszowie dla tej samej firmy, której kierownictwo pochodziło z Krakowa. Mieszkały w koszarach, 100 lub 200 osób w każdej. Jak stwierdziła Gizela, jedzenie w fabryce Madritscha nie było złe. Był organizowany dodatkowy chleb. Dla pracowników Madritscha dostarczano chleb z zewnątrz, a ponieważ za przekroczenie normy dostawali ćwierć chleba, więc ci, co potrafili szyć szybciej, wykonywali tę pracę, za tych którzy szyli wolniej. Na końcu, wszyscy dzielili bochenki chleba między sobą. Potem Gizela z siostrą zostały przeniesione do Oświęcimia. Tam ogolono im głowy i zabrano ubrania. Gizela miała szczęście, ponieważ przez krótki czas pracowała jako sprzątaczka dla oficerów obozowych, ale później pracowała fizycznie. Gizelę Fudem i jej siostrę przed transportem z Oświęcimia, którego nie przeżył nikt poza nimi dwiema, uratował ich wuj.
http://www.centropa.org/biography/gizela-fudem